czwartek, 16 stycznia 2014

Kilka rzeczy, o których zapomina każdy początkujący grafik.

Każdy kiedyś zaczynał, ja także ;) Po roku intensywniejszej zabawy z programami graficznymi, mimo tego, że bardzo daleko mi do stwierdzenia, iż jestem choćby dobra w tym, co czasami udaje mi się popełnić w PS, myślę, że etap początków mam już za sobą. I coraz częściej zauważam błędy, jakie w swoich pracach namiętnie powtarzają graficy - amatorzy z całego świata, publikujący swoje kreacje w sieci. A wierzcie mi, na początku naprawdę wszyscy, w mniejszym lub większym stopniu, psujemy to samo. Przed Wami lista najczęstszych grzechów głównych - szumnie nazywanej - kreatywnej społeczności.


MATERIAŁY ŹRÓDŁOWE W KIEPSKIEJ JAKOŚCI

Bywa tak, widzimy w sieci zdjęcie źródłowe, w którym zakochujemy się od pierwszego wrażenia. Jedyne, co chcemy zrobić, to poddać je obróbce, dzięki której zbierzemy imponującą ilość favów. Pobieramy więc owo cudeńko, wklejamy je na równie piękne tło. Kilkakrotnie zmniejszamy je i powiększamy na zmianę, aby dobrze wkomponować je w nasze dzieło. Dodajemy kilka efektów świetlnych, flarę z prawej, blask z lewej i gotowe, chwalimy się wynikiem. I dopiero wtedy zauważamy, że coś jest jednak nie tak, tło ostre jak żyleta, a reszta jakby trochę niewyraźna.

Co się stało? Najprawdopodobniej na początku naszej pracy nie zadbaliśmy o sprawdzenie, czy wszystkie nasze materiały wyjściowe były podobnej jakości (rozdzielczości, wielkości itd.). Komponując swoje stoki pamiętajcie o tym, aby wybierać te pliki, o których można powiedzieć, że są duże. To wstępnie pozwoli Wam wyeliminować brak wyraźnych szczegółów w pracy. Druga sprawa - nie skalujcie obiektów w nieskończoność! Pamiętajcie, że obiekt raz pomniejszony traci swoją jakość i gdy ponownie go powiększycie, to już nie będzie tak wyraźny, jak na początku. 

Jeśli jednak nie możecie się zdecydować, jaka wielkość obiektu będzie idealna i lubicie sprawdzać to w praktyce – zacznijcie przekształcać skalowane warstwy w obiekty inteligentne (kliknij na warstwie PPM i wybierz „przekształć na obiekty inteligentne”). Tak przekształcone warstwy można zmniejszać i powiększać praktycznie w nieskończoność, a nie stracą nic ze swojej jakości.


NIEODPOWIEDNI DOBÓR NARZĘDZI SELEKCJI I SZPAROWANIA

Graficy z małym doświadczeniem bardzo często mają problemy z poprawnym wycinaniem obiektów ze zdjęć. Często przywiązują się do pierwszego poznanego narzędzia i używają go do wycinania absolutnie wszystkiego, nie zważając np. na to, że selekcja przez szybkie zaznaczanie będzie odpowiednia dla włosów, a różdżka będzie lepsza do dużych powierzchni o jednolitych kolorach. 

PS to program tak bogaty w najróżniejsze narzędzia edycji, że prawdziwym grzechem jest ograniczanie się w nim do tylko kilku opcji. Zatem próbujcie i eksperymentujcie. Pamiętajcie tylko, żeby robić to na osobnych warstwach, a zawsze bezstratnie będziecie mogli cofnąć efekty swojej nieudanej pracy. I absolutnie nie bójcie się pióra! Nauka jego obsługi bywa czasami frustrująca, jednak każdy, kto w końcu opanował tę sztukę potwierdzi, że to najbardziej precyzyjne narzędzie służące do szparowania, które kiedykolwiek powstało.


ZAPOMINANIE O ŚWIATŁACH, CIENIACH I PERSPEKTYWIE

Zazwyczaj na początku przygody z PS bywa tak, że wydaje się nam, że najważniejszy jest sam pomysł. I tak, kiedy już wpadniemy na to "coś" i zaczynamy materializować ów pomysł w programie graficznym, to absolutnie zapominamy o szczegółach, które dodadzą naszej pracy realności. Znowu emocje dosłownie nas rozsadzają i jak najszybciej chcemy pochwalić się rezultatami, które uzyskaliśmy. I dopiero później, gdy ktoś życzliwy zwróci nam uwagę, zauważamy, że na naszym artcie słońce świeci z lewej, a cień też pada w lewą stronę... Albo zabrakło nam cierpliwości, by zadbać o to, by wszystkie elementy pracy trzymały się kupy pod względem perspektywy. 

Uważajcie na te aspekty, bo ich zaniedbanie sprawia, że nawet najfajniejszy pomysł ląduje w koszu ze względu na kiepskie wykonanie. Kiedy skończycie pracować, nie publikujcie pracy od razu. Odejdźcie, zostawcie ją na godzinę w spokoju. I dopiero po tym czasie wróćcie do komputera, spójrzcie świeżym okiem na to, co stworzyliście. Gwarantuję wam, że naniesiecie jeszcze jakieś poprawki, dzięki którym ostateczny efekt będzie o wiele lepszy.


ZA MAŁO KOLORÓW, ZA DUŻO TEKSTURY

Bolączką początkujących grafików w mojej opinii o dziwo wcale nie są zbyt krzykliwe kolory, tylko właśnie wyblakła i sprana paleta barw. Z pewnością wynika to z tego, że na początku rzadko jeszcze sięgają oni po kolorystyczne warstwy dopasowania, nie używają np. poziomów, ani moich ukochanych krzywych. Ograniczają się do tego, co mają na pliku wyjściowym. A to zdecydowanie za mało. Musicie zdawać sobie sprawę z tego, że nawet najprostsza grafika może przyciągać wzrok i zostać zapamiętana, jeśli soczyste i odpowiednio zgrane ze sobą kolory zwrócą uwagę odbiorcy.

Trochę inaczej działa to, jeśli przyjrzymy się teksturom, które goszczą na pracach początkujących. Tutaj umiaru już brak i czasami odnoszę wrażenie, że ludzie boją się, że się pochorują, jeśli choćby jednej nie umieszczą w swojej pracy. Kiedyś ktoś stwierdził, że nałożenie tekstury jest idealnym sposobem na to, żeby scalić wszystkie elementy obrazka w całość. Ale czy nie można zrobić tego w bardziej subtelny sposób, np. dodając do pracy delikatne filtry, np. kurz i rysy? Spróbujcie, to naprawdę działa :)



Wszystkie zdjęcia w tym wpisie pochodzą z bloga http://www.psdisasters.com/.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...